poniedziałek, 25 lutego 2013

Trojka 2...

Już wcześniej przedstawiłem taki trójkołowiec - wtedy był czerwony, teraz zielony - przednia felga "wymiata"...


... a przy okazji, w przyrodzie zima, na znanym portalu sprzedażowym ruch - potrafi być do 10 sztuk tego motocykla w sprzedaży - ot, jak choćby poniższa sztuka z Grodziska Mazowieckiego w cenie wywoławczej 4300,00zł...




... czy ta z Gliwic za 4200,00zł ...


... czy ta z Łomianek, nie wiem już za ile ...


Nie wiem, czy się sprzedają - wydaje minie się, że niestety nie - ale ktokolwiek wie, co, ile i dlaczego tak drogo kosztuje i troszkę pomajsterkuje przy tym sprzęcie ceni sobie go w granicach 4000,00 - 5000,00 zł, a to jest kwota, której niestety nikt nie chce zapłacić...

Gaźnik, cz.2...

Tak doszedłem do kompletacji jednego, całego gaźnika - mając tydzień przerwy między weekendami udało mi się skompletować uszczelki i znaleźć sprężynki.


Co mnie zaskoczyło w trakcie rozbiórki:
Po pierwsze zauważyłem, że komora pływakowa ma zespawaną śrubę - dlatego, że jej obudowa pękła w wyniku zbyt mocnego dokręcania w przeszłości - literatura i fora opisują takie przypadki. Na szczęście ta od MZtki była OK...


Heh, okazało się, że zatapiacz w moim gaźniku był wykonany z gwoździa!!! Ten od MZtki Marcinowej znów okazał się kompletny - choć jego sprężynka była "g..." warta, to dobrałem taką rozkręcając kilka długopisów - jej charakterystyka nie ma znaczenia, więc pasuje :)


Pływak, jeden i drugi wyglądał OK, choć w MZtkowym widać podgięta blaszkę, więc regulacja była - mój był nietknięty.


Sprężyny - hmmmmmm, to była ciekawostka - prawidłowy wymiar to 50mm długości (wszystko jest w katalogu części zamiennych) a w moim gaźniku miałem spiralkę długości ok 75mm, a w MZtkowym 42mm - coś udało się dobrać w rzeszowskim "AG-MOT"...


Ot, żmudne czyszczenie, przeglądanie, oglądanie, ale i dwa eksperymenty:
I eksperyment: by nie było nieporozumień, że pływak nie pływa, należy sprawdzić jego szczelność - zaręczam, że troszkę wody w szklance do szkockiej wystarczy :)


II eksperyment: naczytałem się w internecie (zresztą linki podane wcześniej) jakie to przyrządy do sprawdzenia poziomu paliwa wymyślono - no nie mam takich sprzętów i ostatecznie będę regulował na czuja, ale wpadłem na pomysł by zobaczyć, gdzie jest pływak i jak zamyka dopływ paliwa i czy to wszystko działa - ot, można w miarę określić jego pozycję by nie było później zdziwienia, a co z tego będzie, życie pokaże - pływak ładnie na środeczku staje, przez komorę się lekko przelewa, a ja nie mogę tego przedmuchać, a i zatapiacz ładnie reaguje...



I tak poskładałem wszystko w całość - wygląda fajnie, ale czy będzie działać???



Gaźnik, cz.1...

Dlaczego napisałem poniżej o literaturze poszerzającej wiedzę o gaźniku GM 26U3? Ano dlatego, bo oprócz standardowego jego czyszczenia, fajnie byłoby poznać zasadę jego działania. A ostatnio podjąłem próbę rozłożenia i złożenia z dwóch jednego, sprawnego ustroju (jeden z gaźników dostałem od kolegi Marcina, który do końca działał i był zainstalowany w jego starej MZtce). Próbę pierwszą podjąłem ambitnie - rozebrałem wszystko i nawet szło dobrze, gdyby nie przyszedł mój Brat. No niestety, później to już nic nie szło dobrze... :)



niedziela, 24 lutego 2013

Dokumentacja - Gaźnik...

W literaturze, którą w "etykiecie - Dokumentacja" podałem wcześniej można znaleźć dużo wiadomości o gaźniku zastosowanym w tym motocyklu. Zalecam, by poszerzyć swój księgozbiór o dwie poniższe pozycje - niestety trudno dostępne (a jak już, to w cenie z kosmosu) więc nawet tak marny jak ja znawca "Piratów z ... i surferów internetowych" znajdzie to w pliku .pdf, wydrukuje, zbinduje i jest OK.
Ponadto w internecie wiele jest informacji na ten temat i nie będę tego bez sensu przepisywał - polecam autora, który ładnie to opisał, z wykorzystaniem poniższej literatury:
http://www.junak.riders.pl/gas.htm
Polecam kliknąć znajdujące się pod tym artykułem linki, tak dla pełnego obrazu i poszerzenia wiedzy.
A tu znajdziemy ładnie zebrany typoszereg:
http://motocykle.svasti.org/index.html?strona=http://motocykle.svasti.org/gazniki.htm


sobota, 2 lutego 2013

Cewka cz.1...

Rozbierał kto kiedyś cewkę? Kupiłem dwie sztuki, przez znany portal sprzedażowy, po 5,00zł sztuka - nie ważne czy na chodzie czy nie, grunt że tanio - dlaczego dwie? - przyda się druga, jakbym tę pierwszą zepsuł :)
W środku niczego sobie - skomplikowane, a zarazem proste ustrojstwo - powolutku odginając "butelkę" dostałem się do środka. Sruuuuu.... olej ze środka, osłony, drut - śmietnik.


Plany się lekko komplikują, gdy nie mogę przeciągnąć przez pokrywę nowego przewodu wysokiego napięcia - trzeba rozwiercić...



I oto wynik prac - butelka oczyszczona, choć nie za bardzo, bo chcę by wyglądała na starą. Przewód przeszedł, nic nie pękło. A plan był taki, by nowoczesną (nową) cewkę ukryć w starej. Pozostanie mi jeszcze lutowanie przewodów, ale po zagnieceniu butelki nie będzie śladu, że to "szacher-macher" - i o to chodziło. A druga cewka zostanie w zapasie...

Drobiazgi...

Remont silnika był tak wykonany, że nawet nie umyto uszczelek drobnych, nie wspomnę o ich wymianie. Oring do "kopki" był tak przyklejony brudem do pokrywy, sztywny i sparciały, że mnie skręcało jak się temu przyglądałem. - wszystko można kupić nowe za grosze...

Uszczelki...

We wcześniejszych postach pisałem o problemie braku uszczelek po wykonanym niezbyt profesjonalnie remoncie silnika. Zakupiłem przez internet uszczelki papierowe - właściwie z myślą "na wzór" - koszt kompletu to 5,00zł, więc nie fortuna.


Ich wykonanie pozostawiało wiele do życzenie - ścianki były jakby wycinane ręcznie (nie zaś np. z plotera) a i miały pewne nieścisłości które zaznaczyłem na fotografii.
Jak już wspomniałem, kupiłem ten komplet tylko by mieć odwzorowanie, a w firmie "WAGUM" kupiłem profesjonalną, olejo i temperaturo-odporną matę do uszczelnień. I zabrałem się za wycinanki...


Nie chwaląc się, bo plotera tnącego w rękach nie mam, te moje wycinanki nie odbiegają zbytnio jakością od tych sklepowych. Ponadto otworki też umiem sobie wybić profesjonalnie... :)


By zaoszczędzić materiał, ze środka wyciąłem uszczelkę, której w ogóle nie było. Olej przekładniowy, do sprzęgła też już kupiony - w górnym rogu widać nowiutki łańcuch i świeczki...


Aku...

Choć nic ostatnio nie publikowałem, to coś tam robota posuwa się do przodu - brak czasu, by to wszystko fotografować i jeszcze wstawiać do blogg'a. Ale nic - akumulatory kupione, naładowane, pasują jak ulał. W sklepach mizernie z wyborem 6V - teraz przecież większość to 12V, więc nie ma jak oglądnąć na żywo, a do tego dochodził "stresik" wymiarowy, przy zakupie internetowym - zarówno musiały się zmieścić w swoje stojaki, jak i na wysokość musiały nie dotykać skrzynki narzędziowej. Chyba się udało...