poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wydech...

Czasem można się podłamać - przed chromowaniem, prostowałem troszkę końcówki kolanka i teraz "świnia" nie wejdzie - ehhhhh, zamontowałem nowe...


... ale znów nie zauważyłem na rurze drobnego wgniecenia, no nie nasunę znów tej rury na kolanko, no więc walę gumowym młotem, po tej "funkiel" wy-chromowanej rurce, na innej stalowej rurce zamontowanej w imadle, plus troszkę pilnika, uffff - nasuwa się, będzie ok...


... a guzik ok, sypie się syf ze środka, że mnie diabeł chwyta - troszkę postukałem w nią gumowym młoteczkiem i proszę, co się za zgorzel sypie - a tyle trzepałem i czyściłem - fakt, najlepiej przy chromowaniu, gdy odtłuszczali, to zalać ją tym kwasiorem (w sensie ługiem), tyle że wtedy chłopy ze strachu, co z tej rury wydechowej wyleci, to zakorkowali jej końce, bo bali się zapaprania całej wanny. Dla przykładu, przy śmieciach z rury położyłem śrubę 6tkę 30mm'wą...


 ... więc od czego ma się kolegów w pracy, z przyzwoitym sprzętem :)
Dla ciekawskich i lubiących technikę, to taki sprzęt: olympus-ims. Pozaglądałem do środka i wyjdzie na to, że wiem jak ta rura jest zbudowana, a że za dużo tam komór, to pewnie bez drobnego piasku zmieszanego z ropą nie obędzie się...




... i takie robocze zdjęcie z przymiarki. Na dworze (u innych "na polu") solidnie pada, więc jest czas na zabawę...

niedziela, 19 stycznia 2014

Misja: uruchomić sprzęgło...

Powoli, powoli do przodu...
... linka uruchamiająca sprzęgło pięknie przechodzi przez korpus silnika, z zewnętrznej prawej pokrywy pięknie można wykręcić cały mechanizm, co pozwala na swobodna manipulację.




Bardzo łatwo zamontować cały system przy klamce, nie tak jak przy hamulcu, mnóstwo miejsca na manewr - wkręciłem dużo śruby, będzie zapas na późniejszą regulację. Mając w ręku cały mechanizm bardzo łatwo przy pomocy suwmiarki wszystko ustawić. Do gniazda kulka, popychacz i do mechanizmu druga kulka i zakręcamy mechanizm do pokrywy, a ją do silnika, plus uszczelka oczywiście. Dużo kręcenia, ale bez trudności...



Chwilka stresu, czy naciskając klamkę, wysprzęglę - uffffff... na sucho działa idealnie. Aż jestem zaskoczony jak płynnie chodzi...

niedziela, 5 stycznia 2014

Stara fotografia...

Dawno nie było coś ze staroci - oczywiście pisałem jeszcze przed Świętami zarówno do Pana Ryszarda (nick "Ryszard2") z Łodzi, jak i na kontakt strony "Moje cudowne lata": http://mojecudownelata.pl/ - bez odpowiedzi. Tak więc wstawiam i nie ukrywam, że to nie moje zdjęcia - z przyjemnością nawiążę kontakt, a i może ta osoba ma więcej starych zdjęć Gazeli.
Zdjęcia super!!! Jak widać dzieciaki od zawsze pozowały na tego typu sprzętach, ale na drugiej fotce urzekła mnie torba - kurcze, "podniecamy" się dziś sakwami, jakimiś plastikowymi kuframi, a tu proszę - zwykła torba :)



HAM-poległ...

Po pierwsze ciekawiło mnie, czy cieknie olej - NIE CIEKNIE!!! - a po drugie, jak przeczytałem we wczorajszym komentarzu, że trza ciąć linkę, to mnie zmroziło - spać nie mogłem ;)
Choć dziś niedziela, nie mogłem usiedzieć na miejscu przez ten hamulec - zajęło mi to trzy godziny. Wykonałem pełną ekwilibrystykę, pełny zestaw prób i podejść - zmasakrowałem tę linkę na max'a, ale doszedłem do celu i wiem jak założyć te linkę!!! Trzeba zdjąć klamkę, wkręcić na max'a śruby regulacyjne z gniazdami linki i przełożyć tę linkę w gniazdach tak, by została tylko końcówka do mocowania w klamce. Wówczas bez problemu da się założyć klamkę - fakt, że linka nowa, śruby wkręcone na max'a i regulacji (poluzowania) właściwie nie ma, ale to nie problem, a nawet zaleta, bo jak linka będzie się wyciągać, a okładziny szczęk hamulcowych ścierać, mamy pełną możliwość regulacji (naciągu) zarówno przy klamce, jak i przy bębnie koła. Fakt, teraz to nawet lekkie muśniecie klamki hamuje koło... :)



sobota, 4 stycznia 2014

HAM'ulec...

No tak jak pisałem "Koledze z Przemyśla", że u mnie wiedza na temat hamulców to na sucho, ale okazuje się, że nawet ta wiedza to marna. Ano wystają sobie linki, więc myślę sobie - założę. I zdziwienie - po wkręceniu wszystkich śrub regulacyjnych i tak, nawet przy maksymalnym naciągu linki i ściśnięciu szczęk nie mogę za diabła wcisnąć końcówki linki w gniazdo śruby regulacyjnej - jakieś pomysły?

Łańcuch...

Tak jak pisałem wcześniej - biorę się nie za to co trzeba, i padło na łańcuch. Wg oznaczenia na pudełku 120 ogniw, wg dokumentacji powinien mieć 122 ogniwa? Ale pasuje...



Ciężko zdjąć spinkę, ale pięknie ją widać na zdjęciu (zielona strzałka). Ponadto mały error - okazuje się, że napinacz lewy jest ok, pięknie siedzi w gnieździe, a prawy jest inny - kupiłem dwa takie same, a ten prawy ma większy otwór i powinien wejść pod tę dużą nakrętkę (czerwone strzałki) a tak wlazł pod małą i nie do końca chce ładnie siedzieć w gnieździe. Stary napinacz jest tak rozjechany, że szkoda go nawet zakładać - to jest do uzupełnienia, na spokojnie kupię i założę, z tym nie będzie problemu, ale należy o tym pamiętać, że są dwa różne...


Ponadto wydaje mi się, że troszkę przesadziłem z naciągiem - mało luzu jest, zobaczymy przy regulacji po rozruchu...

POD-trzymka...

Z braku weny zabrałem się za podpórkę gaźnika (płytki zasłaniającej miejsce przewidywanego rozrusznika nie mam)- zakupiłem ją w Sosnowcu, wyleżała się...
... i się zabrałem, a to krzywa, prostuję - a to otworki nie siedzą, koń'binuję - a to śruba mocująca gaźnik za krótka, więc znalazłem inną, za długa, przycinam dremelkiem...
Nie idzie, wiem że nie idzie - zamiast zabrać się i skończyć elektrykę, nosi mnie przy maszynie i nie wiem za co się zabrać, coś sknocę, to pewne, coś pójdzie źle - żałuję, że nie odpaliłem silnika, jak jeszcze nie był w ramie, a teraz aż się boję do tego zabrać i chyba robię wszystko, by to przeciągnąć...


Ponownie OLEJ...

Zalałem dziś ponownie olej przekładniowy - nie cieknie po zalaniu, ale niech dwa, trzy dni postoi, to zobaczymy. Ciężko zabrać się za robotę, sam nie wiem dlaczego...