Jak widać, nie tylko blogg "zdechł", ale i wena gdzieś wyparowała. Po prostu zupełny brak czasu. Jedyne, co się udało, to spuściłem olej, rozebrałem znów cieknący silnik i tym razem nie żałowałem czarnego, paskudnego, temperaturo-odpornego silikonu (którego nie cierpię, ale takie życie) i wcześniejsza, wycinana przeze mnie uszczelka z profesjonalnego materiału została zastąpiona niby na wzór oryginalnej - papierową. Zobaczymy, jak zaleję, co będzie się działo.
A za robotę się niedługo wezmę, oj wezmę...
p.s. Z ciekawostek, ze znanej wszystkim strony sprzedażowej zaciekawiła mnie aukcja dźwigienki ssania - poszła za 78,00zł plus dostawa - kosmiczne pieniądze. Replikę kupiłem za 40,00zł...