sobota, 29 października 2011

Kanapa vel siodło...

Odebrałem też kanapę - w mordę, jak ją zobaczyłem, to aż usiadłem - piękna...
Oryginalna była ze skaju, czarna z bordowym rantem i paskiem. W związku z tym, że motocykl będzie biało-czarny, czyli jak już wspomniałem kiedyś, nie występujący w oryginalnym malowaniu, to i kanapa musiała do tego nawiązać. Podstawa, diabelnie pogięta i skorodowana została wypiaskowana, prostowana, gnieciona, łącznie z spawaniem nowego rantu (obrzeża), bo pierwotny korozja zjadła i pomalowana proszkiem na czarno. Sprężyny i mechanizm otwierania mam w chromowaniu, gumki dokupione - jest komplet.
Całość została obciągnięta skórą, a w środek upchano zupełnie nowa gąbkę, troszkę twardszą jak w oryginale.
Wszystko to, we współpracy z p. Wojciechem Brzegowym z firmy "WBLine Leather Custom" - namiary tu: http://www.wbline.pl
Zastanawialiśmy się czy przeszycia robić w romby, ale ostatecznie stwierdziłem, że może to być zbyt wyzywające i nowoczesne na tamte czasy - są poprzecznie do siedzenia.
Moje siedzenie to dla tego Gościa tylko mały kęs - co też On wyprawia z obszywaniem wnętrz aut i ich siedzeń, szok... :)







Amortyzatory, tył...

Tak jak w przypadku przodu, czekałem na elementy malowane - w tym wypadku na szare, dolne szklanki. Przyszły, a nauczony przy amortyzatorach przednich, że nie ma co 3 godzin spędzać na walce ze sprężynami, z pomocą córki złożyłem wszystko w 5 minut...


Widelec z wahaczami...

Po malowaniu przyszedł też widelec przedni - najpierw został oczyszczony przez piaskowanie, następnie dany do ocynku, bo to element skrzynkowy i nie wiem jak inaczej lepiej go zabezpieczyć, a następnie pomalowany proszkiem, na szary kolor tak jak inne elementy. Nakładkę kupiłem oryginalną, nową, w chromie - moja maluję na biało i jeszcze podejmę ostateczną decyzję, którą zamontować - ta która zostanie pójdzie na sprzedaż.
Dokupiłem gumę, jako owijkę, śruby nierdzewne i jest komplecik...


Amortyzatory, przód...

Czekałem tylko na te dolne elementy amortyzatora, które poszły do malowania - jak już je dostałem, złożenie ich wydawało się pestką. Nic mylnego - siedziałem na tym 3 godziny, a moja córka pomogła mi w 3 minuty. Nie byłem w stanie ścisnąć sprężyn i zamocować podkładek dwudzielnych - brakowało rąk. Jak już ścisnąłem tę sprężynę, a to nie lada wysiłek, heheheheh podkładki leżały na ziemi obok i same wskoczyć nie chciały... :)


Przeguby wahacza przedniego...

To był ciekawy tydzień pod względem spływu części po malowaniu. Mogę śmiało stwierdzić, że jestem na końcu drogi weryfikacji części, a te które poszły do malowania proszkowego właściwie już mam.

Generalnie w dziedzinie piaskowania, malowania, polerowania współpracuję z
p. Krzysztofem z firmy "Retro Renowacje" - jego namiary tu:
http://retro-renowacja.info

Swego czasu skusiłem się na przeguby wahacza - w necie wyglądały na zdjęciach ok, a cena była przyzwoita - niestety jak przyszły, to i tak nadawały się do malowania, stąd mam teraz dwa komplety. Ten drugi doprowadzę do stanu ostatecznego i pewnie będzie na sprzedaż. Nowe tuleje, nowe śruby z nierdzewki...
Nie zauważyłem tulejek, przy mocowaniu amortyzatorów, a te które mam są lekko zużyte - spróbuję je jeszcze zdobyć - tulejki mocujące cały wahacz z widelcem kupiłem na allegro.



niedziela, 16 października 2011

Chromowanie...

Pomalowano mi proszkowo metalową podstawę siedziska - krzywa jest jak diabli, a jak wyglądała, gdy była prosta, nie mam pojęcia. Nie sposób kupić siedzenia w przystępnej cenie, lub samej podstawy. Ponadto za listwy wokół siedzenia liczą sobie krocie - siedzenie oddane od tygodnia do obszycia - aż mnie skręca z ciekawości, co z tego wyjdzie.
Ponadto chromowanie części drobnych w toku. Wykonałem miedziowanie, potem lekka polerka i poszło do chromowanie, a tu niespodzianka - najpierw gość to jeszcze poniklował, czyli znowu mam zwrot i muszę lekko przepolerować i trzeci raz oddać - teraz to żadna z tych części, nie skoroduje do mojej śmierci :) no chyba, że pożyję 102 lata. Chromowanie jest właśnie tylko powłoką po pierwsze antykorozyjną, a po drugie ozdobną - jednak nie wypełnia (nie zalewa) ubytków w metalu - u mnie jest ich dużo i nie wygląda to za ciekawie - mianowicie po miedziowaniu tak...




Kranik paliwa...

Mój kranik paliwa to złom, szkoda w ogóle o nim pisać. Kupiłem nowy (a właściwie uprosiłem, bo sprzedać nie chciał), oryginalny ze starych zapasów p. Andrzeja z Radomia. Czas utlenił jego obudowę, troszkę ją przypolerowałem, a uszczelki wymienię na nowe.
Tak wszystko wygląda po demontażu, a obok mój stary złom.


Dźwigienka ssania...

Element drobny, bardzo trudny do zdobycia, a często złamany - dokładnie tak, jak moja dźwigienka.
A tu proszę, nagle na pewnym znanym wszystkim portalu sprzedażowym, gość ogłasza, że posiada takowe repliki i w dodatku z jest Rzeszowa. A na końcu okazuje się, że to człowiek o niku "bitels" z Forum SHL, o którym już wcześniej, przy opisywaniu lampy do Ursusa wspomniałem.

Zareklamuję go tutaj - to p. Grzegorz Ślączka, tel.: 0502 636 114
Coś do poczytania tu: http://shl-gazela.republika.pl/shl.slaczek.html

Szczęki hamulcowe...

Bębny wyszkiełkowane, łożyska siedzą, aaaaaa poniosło mnie dla relaksu i złożyłem szczęki - sprężyny, rozpieraki i inne klamoty, ehhhh nagimnastykowałem się - "dumny jak bohater w swoim domu, już witam się z gąską" - a tu szlak!!! nie wejdą w bęben??? Ki pieron... i wtedy gdzieś sobie przypomniałem, że te okładziny, jako nowe były robione na 105%.
Co zrobić? - trochę potarłem papierkiem ściernym, pot leje się (no właśnie, gdzieś tam się leje i już), ale tak to zajadę na Wigilię z tym tarciem - nie zetrę tego w takim tempie choćbym padł.
Jak przystało na starego lisa, (nie sposób posiadać wszystkie narzędzia warsztatowe w domu) na drugi dzień kupiłem ściernicę za 8,00zł, na wiertarkę, wiertarkę do stołu sciskami stolarskimi, wiertara na automat i już mam szlifierkę stołową :)
No i starły się, i nawet wlazły, i wszystko pasuje...



Kopnik...

Ciągle kompletuję części...
Kopnik - ten który był niby oryginalny, zapieczony jak diabli, nóżka nie obraca się do pozycji ani podróżnej, ani do kopnięcia. To nie jest problemem - problemem jest zacisk wieloklinowy, właściwie wytarty do zera. Przy tym wszystkim jeszcze nowy chrom i mam odpowiedź: kupiłem nowy.
Choć nowy nie wygląda na oryginalny i raczej od razu rzuca się w oczy, że to "podły" wyrób garażowy - co począć? Ponadto dokupiłem gumę - cholerka za długa, o dwa zwoje? dziwne, teraz nie wiem, co jest oryginalne, a co nie - czy guma, czy kopnik - z dwojga złego, dotnę chyba tę gumę, ale zanim to zrobię, rozglądnę się po necie...



czwartek, 6 października 2011

Tuleje wahacza tylnego i przedniego zawieszenia...

Jak połamałem tworzywową tulejkę wahacza to oblał mnie zimny pot - ot przy wybijaniu troszkę mnie poniosło. Jednak wszystko da się dorobić, zarówno do wahacza tylnego jak i do przedniego zawieszenia - przezornie po 2 sztuki, gdyby znów mi ręka zeszła z młotka...

Koła... (26.09.2011)

Mijają dwa tygodnie, kiedy rozebrałem koła - wystarczy (mając już wcześniej kupione części), by wyszkiełkować bębny, zasznurować obręcze ze szprychami i ubrać w dętkę i oponki.


Amor - reaktywacja... (06.10.2011)

Ehhhhhh, czas leczy rany, mobilizuje do działania, daje wytchnienie i siłę - cieszy mnie, jak mając problem idę do człowieka i On się ze mnie śmieje. Śmieje się, gdy słyszy jaki to ja mam problem z amorkiem wielkości żądła komara, bo On naprawia siłowniki, do maszyn ziemnych, wywrotek, wielkie, ciężkie...
Dla takiego człowieka dorobienie nowych nakrętek to pestka, a wymiana uszczelniaczy następuje przy kanapce śniadaniowej. I tak mam szczelne, skręcone i zalane nowym olejem amorki... :)