poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Po zlocie...

No cóż, Chęciny kawał drogi (której właściwie nie ma) od Rzeszowa, więc na ten Zlot, to wyszła wyprawa. Nie mogłem pojechać motocyklem, pojechałem autem i w dodatku na jeden dzień, na sobotę.
Spotkałem p. Krzysztofa z Kielc (http://shl-gazela.republika.pl/shl.gazela.krzysztof.html) i jego ciekawą Gazelę z kierunkowskazami. Zazdroszczę jak ją odpalał - od pierwszego kopa... ehhhhh, kiedy to u mnie nastąpi...






 ... i ku mojemu zdziwieniu, była jeszcze jedna Gazelka, właściciela nie poznałem...



 ... wszystkich M11tek było razem 5...




Podsumowując: była 1szt. M04, 5szt. M11 i 2 szt. M17 - cała reszta w ilości około 20 motocykli to różne inne konstrukcje (może z 5 szt. Junaków) i około 10 samochodów zabytkowych.

I teraz muszę być krytyczny, bardzo krytyczny, bo w końcu pojechałem na 8my, nie pierwszy, czy drugi, ale 8my ZLOT!!! I co? Ano w zgodzie z harmonogramem "prezentacja", czyli to, co na zdjęciach, odbyło się przy hali widowiskowo-sportowej w Chęcinach, zaraz obok rynku i organizator:
- nie wygonił rankiem wszystkich "starych trupów dostawczych" z parkingu, nie zamknął go taśmą, chroniąc przed wjazdem innych pojazdów - przez to na parkingu stały auta nie związane z imprezą i strasznie szpeciły klimat,
- motocykle stawiali ci, co nimi przyjechali, tak jak im wyszło - bez ładu, składu, jedne przodem, drugie tyłem, trzecie bokiem, bez podziału na modele, nie zachowując stosownych odległości, by taki motocykl można byłoby swobodnie obejść i zrobić mu fotografię, nie depcząc sąsiada,
- wystawił jakieś dwie kolumny, z których waliła muzyczka jak na wiejskim festynie, ale nie było ani jednego straganiku, ani jednej koszulki ze zlotu, ani znaczka, kubka, kartki, czegokolwiek z SHLką upamiętniającego to wydarzenie.
Generalnie postaliśmy, pooglądaliśmy, nie mając możliwości wypicia nawet wody mineralnej, o jakiejś kiełbasie nie wspomnę... ale pewnie wszystko to było później, a może w Tokarni, może w niedzielę... może było naprawdę fajnie, tylko ja się czepiam? Oj, gdyby posłuchać, co sądzą o tej imprezie tego małżeństwa od SHL04, co przyjechało spod Lublina lub czteroosobowej brygady polsko-francuskiej, gdzie dziewczyna przyjechała na Indianie, a chłopaki z jej obstawy na Triumph'ach.... hmmmmmmm, nie mógłbym tego zacytować na tym blogg'u...
... motocykle broniły się same, ich kierowcy również, bo i fajne mieli akcenty ubioru i fajnie się ścigali, ale reszta organizacyjnie do dopracowania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz