To był jej pierwszy raz, pierwszy raz na zewnątrz, na świeżutkim powietrzu... pięknie się prezentowała, generalnie wydaje mi się, że fajnie wyszła, tyle że jeszcze "nie dycha"...
Zawziąłem się, wywlokłem ją z czeluści domowych, założyłem akumulatory (prowizorycznie je spiąłem opaskami monterskimi by nie wypadły, nie mam jeszcze oryginalnych mocowań) i zabrałem się za zalewanie baku paliwem - ot, to takie pierwsze zalewanie to mnóstwo emocji - kranik trzyma jak złoto, więc odkręcam i.... szlak by to trafił, leje na moim filterku, który nieoryginalnie tu wstawiłem, niech go diabli, kręcę, dokręcam i nic, cieknie i już jestem cały w paliwie. Zirytował mnie, myślę sobie chciałem lepiej jest d... to go wywalę i wstawię wężyk, którego zapas jeszcze miałem, tak jak w oryginale i lux - tak zrobiłem, nie cieknie.... leci sobie paliwko do gaźnika, leci... oszzzzzz leci i za gaźnik, znów walczę z paliwem a ono ucieka przez trzpień do zatapiania pływaka, przepełnia się komora, pływak pewnie zawieszony, pewnie na uszczelce lub ściance komory - ile ja się nakońbinowałem - cieknie i będzie do zrobienia, ale przyhamowałem temat...
... dobra "szwagier", ja wbijam 2kę a Ty pchasz i palimy, no to pchamy, opór jest tyle że łańcuch się kreci, koło zdawcze w silniku się kręci, a tłok STOI!!! Oszzzzzz w mordę, co jest? wbijam wszystkie biegi i nic? Z kopnika nie zapalę, ale tłok chodzi - źle ustawiony zapłon? a na popych, to sobie mogę pchać...;)
Choć nie zapaliła, było wesoło - teraz rozebrałem i już troszkę wiem więcej, zwróciłem się również do "speca" po pomoc, ale to w następnych postach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz