poniedziałek, 20 stycznia 2014

Wydech...

Czasem można się podłamać - przed chromowaniem, prostowałem troszkę końcówki kolanka i teraz "świnia" nie wejdzie - ehhhhh, zamontowałem nowe...


... ale znów nie zauważyłem na rurze drobnego wgniecenia, no nie nasunę znów tej rury na kolanko, no więc walę gumowym młotem, po tej "funkiel" wy-chromowanej rurce, na innej stalowej rurce zamontowanej w imadle, plus troszkę pilnika, uffff - nasuwa się, będzie ok...


... a guzik ok, sypie się syf ze środka, że mnie diabeł chwyta - troszkę postukałem w nią gumowym młoteczkiem i proszę, co się za zgorzel sypie - a tyle trzepałem i czyściłem - fakt, najlepiej przy chromowaniu, gdy odtłuszczali, to zalać ją tym kwasiorem (w sensie ługiem), tyle że wtedy chłopy ze strachu, co z tej rury wydechowej wyleci, to zakorkowali jej końce, bo bali się zapaprania całej wanny. Dla przykładu, przy śmieciach z rury położyłem śrubę 6tkę 30mm'wą...


 ... więc od czego ma się kolegów w pracy, z przyzwoitym sprzętem :)
Dla ciekawskich i lubiących technikę, to taki sprzęt: olympus-ims. Pozaglądałem do środka i wyjdzie na to, że wiem jak ta rura jest zbudowana, a że za dużo tam komór, to pewnie bez drobnego piasku zmieszanego z ropą nie obędzie się...




... i takie robocze zdjęcie z przymiarki. Na dworze (u innych "na polu") solidnie pada, więc jest czas na zabawę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz