poniedziałek, 30 stycznia 2012

Początki całości, cd...

Czekam na łożyska do "widelca", cholera mnie już bierze w związku z malowaniem nóżki centralnej, bo będę bardziej stabilnie mógł wszystko skręcać, ale z ciekawości wsadziłem sztycę w ramę, by zobaczyć jak wygląda sprawa w całości...
I jak???

Siodło...

Po zamontowaniu tylnego błotnika przyszedł czas na siodło. Obszycie przedstawiałem już we wcześniejszych postach.
Kiedyś w firmie AG-MOT w Dębicy zostawiłem "gumki" (1 gumkę dla przykładu) siedziska do dorobienia - zero odzewu. Jednak ze staroci dobrałem inne, a przy okazji z Radomia przywiozłem nowiutkie. I mam teraz dwa komplety, bo pod siedzisko wchodzi ich 6 szt...


Na płycie (podstawie siedziska jest jeden element mocujący, a do błotnika przykręca się drugi, bardzo podobny - całość spina się sworzniem z dwoma sprężynami, co pozwala nam siedzisko unosić - możemy wtedy dostać się do schowka, odczytać tabliczkę znamionową lub wymienić bezpiecznik instalacji elektrycznej. Wszystko miedziowałem, polerowałem, chromowałem, choć fabrycznie tak nie było - będzie na wieki + podkładki i zawleczki z nierdzewki.


Nagimnastykowałem się, by te gumki osadzić w siedzisku - ciasne, jak diabli...


Na uchwycie można wszystko troszkę podregulować - rozciągnąłem linkę, bo coś mi nie pasowało na oko. I doszedłem, gdzie tkwi błąd, którego już nie będę naprawiał. Na przedzie siedziska jest taka blacha (maskownica zaczepu), przykręcona 4 wkrętami - jak się z przodu na nią patrzy, jest przesunięta w prawo o 1cm. Daje to wrażenie jakby krzywa rama była, jednak to tylko złudzenie optyczne. Całość zostanie przykryta bakiem i nie będzie tego widać dla nie znającego tematu oka, a tak jak się wezmę za poprawkę, to się jeszcze coś spier.... - czasem lepsze, jest wrogiem dobrego. Ot tapicer lekko skosił, ale da się z tym żyć...


Całość spasowana i chodzi jak "złoto" - otwiera i zatrzaskuje się po prostu pięknie...

Tylna lampa...

Zamontowałem tylny błotnik + bagażnik, który złożyłem już wcześniej - filozofii tu żadnej nie ma - 2x rączki od bagażnika mocują całość od góry, a od dołu jedna śruba.
Przepchałem przewody i dotarłem do tylnej lampy. Obudowę lampy musiałem kupić nową, niewielkie pieniądze, bo stara była tak zamalowana farbą, że przy ściąganiu plastikowego szkła oświetlenia rejestracji, szkło "szlak trafił". Miałem gumę, fakt pękniętą, ale miałem i taką ją zostawiłem - będzie się trzymać. Miałem pęknięty klosz, więc też dokupiłem nowy. Ramkę wypolerowałem i nie ścierałem z niej "siódmych potów", bo podoba mi się, że jest lekko zużyta, porysowana, ot po prostu stara i używana...



niedziela, 29 stycznia 2012

Guma na widelcu...

Tak sobie zerkam po tych częściach i zastanawiam się, po jakiego diabła jedna, gdyba, dziwna guma mi została i to w pudełku z częściami od przedniego zawieszenia. Zerkam na katalog części zamiennych, to na widelec i kur... - ta guma, to wchodzi pod chromowaną osłonę i stanowi zabezpieczenie dolnego pierścienia łożyska.
Ot przegapiłem, a żeby ją założyć, zeszło mi godzinę. Zachowała się w stanie przyzwoitym, bo dokupienie czegoś takiego aktualnie w sklepie jest mało prawdopodobne...



Przy okazji widać jak została zespawana ta chromowana nakładka - to oryginał. Sam nie wiedziałem, czy to poprawiać, czy nie, bo wygląda to fatalnie, ale ostatecznie zostawiłem tak jak jest, jako "knot" PRLu...

Łożyska układu kierowniczego...

To, że dłuższy czas nic nie ukazuje się na bloku, nie oznacza, że leżę "bykiem". Coś tam dłubię, a że fotografując zaraz nie lecę wstawiać fotografii na blogg'a, to takie małe lenistwo...
Zabrałem się z "główkę ramy", w której obraca się sztyca kierownicy. Są tam dwa łożyska - zgodnie z katalogiem części, rys. T-11a, takie łożysko składa się z pierścienia wewnętrznego, zewnętrznego i osobno kulek w ilości 21szt, na jedno łożysko. Na pierścieniach widnieje oznaczenie - "FŁT 4 CBK-095". FŁT, czyli Fabryka Łożysk Tocznych.
Przy dolnym łożysku, jeden pierścień tkwi na sztycy, drugi w dolnej części główki ramy - w górnej części dolny pierścień tkwi w główce ramy, a górny "lota" luzem. Właśnie ten luzem mnie szczególnie zaciekawił - w wyniku słabego dokręcenia, był tam na tyle duży luz, że ruszająca się sztyca, w górę i w dół uszkodziła mi mocno rant tego pierścienia.



Zmierzyłem suwmiarką i otrzymałem wymiary: 34x54x12. Fabryka nadal istnieje, ale nie produkuje już tego typu łożysk, jedynie dokupienie kulek nie stanowi problemu. Kulki 1/4" są nie tylko na allegro, ale w każdym sklepie z łożyskami, gdzie dobrałem najbliższe wymiarowo z FŁT - 35x52x12 - niestety, nie pasuje, choć ma jedną zaletę - kulki są już w wianuszku i nie trzeba je "układać" na smarze.



Zadałem pytanie na "forum SHL" - brak reakcji, oprócz jednej - dokupić na allegro. No mam już kilka kontaktów, więc pokusiłem się i dokupiłem, dla bezpieczeństwa, choć zadowolony nie byłem.






Jednak rozpuściłem też "wici" po kilku firmach z Polski - myślę sobie: "niemożliwe, żeby tego nikt nie produkował" - i jedna z firm się odezwała, a to już inna historia...

niedziela, 8 stycznia 2012

Tabliczka...

Zabrałem się za tylny błotnik.Przykręcenie uchwytu do siedzenia pominę, bo to żadna robota - 3 śruby i po robocie. Co innego tabliczka znamionowa. Znalazłem nawet zdjęcie z momentu demontażu, gdzie widać w którym miejscu jest zamocowana - przy okazji widać, jak wszystko wcześniej wyglądało.


Pierwsza sprawa, którą da się zauważyć, porównując zdjęcia - na błotniku tylnym, łączenie szpachlowali od siedziska, poprzez lampę do końca, a łączenie pod siedziskiem, niewidoczne dla oka było nie szpachlowane - u mnie wszystko na gładko. I tak w związku z tym szpachlowaniem, chłopaki zaszpachlowali otwory do mocowania tabliczki. Trzeba je było od nowa nawiercić. Aż się spociłem ze strachu, przykładając wiertło do tej pięknej gładzi lakieru - a jak coś nie wyjdzie??? myślałem... :)

Następna, minimalna niezgodność z oryginałem w moim wykonaniu - nity. W oryginale były aluminiowe, grzybkowe, zagniatane. Jednak stan otworów na tabliczce nie był dobry. Ponadto prawdopodobieństwo, że młotek mi "zjedzie" i uszkodzę lakier duże. I do tego trwałość i solidność połączenia - zdecydowałem się na zastosowanie nitów zrywalnych - jak "przykorbiłem", to tabliczka odpadnie, a nity pozostaną.

To, że mam tu lekką nieoryginalność nie jest widoczne na pierwszy rzut oka - tabliczka jest przykryta siedziskiem. Wcześniej ją wyczyściłem (tyle, o ile mogłem - ot, była zdezelowana i skorodowana) i pomalowałem bezbarwnym lakierem - powinna się trzymać.

I na tym zakończyłem roboty długiego weekendu - zabrałem się wprawdzie za otwory do umocowania tylnego chlapacza - dwa miałem, a dwa zostały zaszpachlowane, ale wiertło miałem tak tępe, że bałem się eksperymentować - w tygodniu kupię wiertło i dam radę. Chce w całości uzbroić te błotniki i dopiero później montować na motocyklu - po co się wyginać, gdy przyjdzie coś jeszcze przymocować, a teraz mogę swobodnie obracać blachę w ręku i nic się nie dzieje...

sobota, 7 stycznia 2012

Widelec...

Siadłem dziś do Gazeli na trzy godziny i jestem zdziwiony, ze tyle roboty poszło - faktycznie, jak się wszystko wcześniej przygotuje, to ostateczny montaż jest już przyjemnością. Na pierwszy ogień poszedł przedni błotnik wraz z widelcem - nie będę się rozpisywał o poszczególnych elementach, bo zostało to już zrobione wcześniej...

Pierwsze przymiarki, na tle całego bałaganiku...

Niestety, większość gwintów, po malowaniu proszkowym nadaje się do przegwintowania - trzeba mieć szczęście, by śrubę wkręcić bez wykonania wcześniej tej czynności. Uwaga Brat i dwa Marciny, autopromocja, czyli chwalę się :) - widelec na tle zestawu - "szlak" mnie trafiał jak robiłem tym jednym gwintownikiem, nie od pary i targnąłem się na może nie profesjonalny, ot taki garażowy, ale jednak pełen komplecik - wszystko poukładane, najczęściej spotykana rozmiarówka, fajnie się tym pracuje...

Uszczelki nowe - położyłem od góry tę wcześniejszą dla porównania. Opaski gumowe wokół widelca były w oryginalnie, a te odcinki gumy na łuku widelca dokleiłem we własnym zakresie - i tak zostaną przykryte błotnikiem, a może po skręceniu nie będzie miało tendencji, by "dzwonić".

Nagimnastykowałem się przy tej listewce ozdobnej, na przedzie błotnika - nie dość, ze była tak zharatana, że nie mogłem jej wypolerować - by ją zamocować musiałem pościnać łby śrub, ot taki system - a dopasować ją, to było dopiero wyzwanie, gdyż pogięta była we wszystkie strony świata - i ta świadomość, kiedy naginasz, przyginasz, wyginasz tę cholerną listewkę i tylko mrużę oczy, kiedy będzie "trzask" i po wszystkim - bardzo delikatna robota i może w 60% jestem zadowolony, ale niech już tak zostanie. Na zdjęciu widać już zamocowane amortyzatory w profilu skrzynkowym widelca...

 Wszystkie połączenia śrubowe idą na kleju (to czerwone na gwincie) - oprócz zastosowania podkładek sprężystych, będę miał przy takim starym sprzęcie, 100% pewności, że nic mi się w trakcie jazdy nie odkręci...

Jak mawiają - nie posmarujesz, daleko nie zajedziesz - ale ja smaruję naprawdę oszczędnie - brud się tylko do tego przyczepia...

Wahacze zawieszenia przedniego w komplecie...

I całość - może zdjęcie nie oddaje rzeczywistości, ale wygląda to pięknie - siedziałem tak dumny :) z 10 minut na stołeczku i się wpatrywałem, co też ludzkie ręce nie są w stanie zrobić...

Przedni i tylny błotnik...

W czwartek odebrałem błotniki - całe białe - piękne...
Można by je jeszcze dopieścić, pod prostować tu i tam, ale chyba ani ja, ani malarz cierpliwości już na to nie mamy - w końcu to motocykl używany i nie będzie jak z fabryki. Od góry podkład ze szpachlą (w nielicznych, bo nielicznych miejscach, ale trzeba było), dwie warstwy białego lakieru, na końcu bezbarwny i polerka - od środka "baranek".
Pogoda podła, dłuższy weekend przede mną , będzie co robić...