Tak doszedłem do kompletacji jednego, całego gaźnika - mając tydzień przerwy między weekendami udało mi się skompletować uszczelki i znaleźć sprężynki.
Co mnie zaskoczyło w trakcie rozbiórki:
Po pierwsze zauważyłem, że komora pływakowa ma zespawaną śrubę - dlatego, że jej obudowa pękła w wyniku zbyt mocnego dokręcania w przeszłości - literatura i fora opisują takie przypadki. Na szczęście ta od MZtki była OK...
Heh, okazało się, że zatapiacz w moim gaźniku był wykonany z gwoździa!!! Ten od MZtki Marcinowej znów okazał się kompletny - choć jego sprężynka była "g..." warta, to dobrałem taką rozkręcając kilka długopisów - jej charakterystyka nie ma znaczenia, więc pasuje :)
Pływak, jeden i drugi wyglądał OK, choć w MZtkowym widać podgięta blaszkę, więc regulacja była - mój był nietknięty.
Sprężyny - hmmmmmm, to była ciekawostka - prawidłowy wymiar to 50mm długości (wszystko jest w katalogu części zamiennych) a w moim gaźniku miałem spiralkę długości ok 75mm, a w MZtkowym 42mm - coś udało się dobrać w rzeszowskim "AG-MOT"...
Ot, żmudne czyszczenie, przeglądanie, oglądanie, ale i dwa eksperymenty:
I eksperyment: by nie było nieporozumień, że pływak nie pływa, należy sprawdzić jego szczelność - zaręczam, że troszkę wody w szklance do szkockiej wystarczy :)
II eksperyment: naczytałem się w internecie (zresztą linki podane wcześniej) jakie to przyrządy do sprawdzenia poziomu paliwa wymyślono - no nie mam takich sprzętów i ostatecznie będę regulował na czuja,
ale wpadłem na pomysł by zobaczyć, gdzie jest pływak i jak zamyka dopływ paliwa i czy to wszystko działa - ot, można w miarę określić jego pozycję by nie było później zdziwienia, a co z tego będzie, życie pokaże - pływak ładnie na środeczku staje, przez komorę się lekko przelewa, a ja nie mogę tego przedmuchać, a i zatapiacz ładnie reaguje...
I tak poskładałem wszystko w całość - wygląda fajnie, ale czy będzie działać???