Znalazłem również starą, ciekawą fotografię linii montażowej...
niedziela, 26 lutego 2012
Inne...
Gdzieś w portalach sprzedażowych wyszukałem inne dziwne sztuki - z oryginalnością mają mało wspólnego...
Tu nie żałowano czerwonej farby - wszystko czerwone, tylna lampa, przednia lampa, dekiel baku...
Tu znów spodobał mi się sposób mocowania tłumika - ot, dodatkowe cięgno i się trzyma :)
Tu znów ciekawie dodane kierunkowskazy...
Tu nie żałowano czerwonej farby - wszystko czerwone, tylna lampa, przednia lampa, dekiel baku...
Tu znów spodobał mi się sposób mocowania tłumika - ot, dodatkowe cięgno i się trzyma :)
Tu znów ciekawie dodane kierunkowskazy...
Inne...
Przy okazji czasu dodam motocykl, który pewnie na 100% jest oryginałem. Właścicielem jest człowiek o pseudo "MRUTY" z Ostródy, Warmińsko-Mazurskie. Jest jednym z pierwszych forumowiczów "Forum SHL" - https://shlka.fora.pl - tyle wiem, gdyby chciał się bliżej przedstawić i podać do siebie kontakt, to zapraszam do komentarza - jeśli tyle danych wystarczy, niech tak zostanie.
Piękny motocykl...
Należy również zauważyć, że jego motocykl ukazał się w ciekawym albumie.
Piękny motocykl...
Należy również zauważyć, że jego motocykl ukazał się w ciekawym albumie.
Kierownica, początki...
Wracając jeszcze do wcześniejszych postów, okazuje się, że dostanie "kamienia linki hamulca" nie jest takie proste. Musiałem rozpuścić wici...
Kierownica pomalowane - pięknie biała. Swego czasu dokupiłem rączki, ot manetki z epoki (po lewej) - te, które były przy moim egzemplarzu (na zdjęciu po prawej), nie nadawały się do niczego. Zdziwiony byłem że udało mi się kupić korki zaślepiające - moje całe połamane. Jedną ze śrub mocujących klamkę hamulca mam - druga, co mocowała klamkę sprzęgła zaginęła i Wuj zastąpił ją zwykłą śrubą, bez gładkiej powierzchni, a jej gwint wyorał otwór w klamce na "jajo" - rozwiercę i dam tuleję. Za śrubą rozpuściłem wici, a jak się nie znajdzie, to pójdzie do dorobienia - tokarz potrafi...
Klamki wypolerowałem - mają lekkie draśnięcia, ale właśnie to mi się podoba - są z epoki - jak jedną położy się na drugą, to okazuje się, że jedna jest lekko ugięta - prostować? jeszcze złamię? ugięcie minimalne...
Mam nowe śruby regulacji...
Jest zabawa...
Kierownica pomalowane - pięknie biała. Swego czasu dokupiłem rączki, ot manetki z epoki (po lewej) - te, które były przy moim egzemplarzu (na zdjęciu po prawej), nie nadawały się do niczego. Zdziwiony byłem że udało mi się kupić korki zaślepiające - moje całe połamane. Jedną ze śrub mocujących klamkę hamulca mam - druga, co mocowała klamkę sprzęgła zaginęła i Wuj zastąpił ją zwykłą śrubą, bez gładkiej powierzchni, a jej gwint wyorał otwór w klamce na "jajo" - rozwiercę i dam tuleję. Za śrubą rozpuściłem wici, a jak się nie znajdzie, to pójdzie do dorobienia - tokarz potrafi...
Klamki wypolerowałem - mają lekkie draśnięcia, ale właśnie to mi się podoba - są z epoki - jak jedną położy się na drugą, to okazuje się, że jedna jest lekko ugięta - prostować? jeszcze złamię? ugięcie minimalne...
Mam nowe śruby regulacji...
Jest zabawa...
niedziela, 19 lutego 2012
Hamulec nożny...
Dźwignia hamulca pięknie chromowana, śruba w niej z nierdzewki dobrana, linka nowa, zespół dźwigni naciągowej kupiłem za 5,00zł w Radomiu nowy, sprężynę wyczyściłem - nic tylko montować...
Nie do końca - brakło kamienia linki (albo zgubiłem, albo nigdy go nie było) - dokupię, drobiazg. Nie wiem również, czym jest "zderzak dźwigni hamulca" - ot kawałek blaszki i chyba wiem gdzie go przykręcić, ale też go nie posiadam.
Fotografia od zespołu dźwigni.
Fotografia tylnego koła (przy okazji widać pięknie cięgno stabilizatora).
Fotografia od przeciwległego podnóżka - widać jak linka będzie przebiegać pod silnikiem.
Nie do końca - brakło kamienia linki (albo zgubiłem, albo nigdy go nie było) - dokupię, drobiazg. Nie wiem również, czym jest "zderzak dźwigni hamulca" - ot kawałek blaszki i chyba wiem gdzie go przykręcić, ale też go nie posiadam.
Fotografia od zespołu dźwigni.
Fotografia tylnego koła (przy okazji widać pięknie cięgno stabilizatora).
Fotografia od przeciwległego podnóżka - widać jak linka będzie przebiegać pod silnikiem.
Cięgno stabilizatora...
Koło tylne zamontowane, czas uzbrajać resztę - cięgno stabilizatora pięknie pomalowane proszkowo - cała reszta z nierdzewki, tylko sworzeń, ze względu na swą nietypowość został wyczyszczony i pomalowany.
Zaczep osłony prawy...
Wszystkiego przewidzieć się nie da - siedzę tak sobie na stołeczku, piję piwko i upajam się widokiem "tej całości" i tak zerkam na motocykl, to na części, które leżą z boku na starym prześcieradle - i nagle bingo - zaczep leży sobie w najlepsze, a tu błotnik dawno zamontowany - heheheheh, zeszło mi ze 30 minut, by delikatnie popuścić śruby i wcisnąć ten zaczep na swoje miejsce - dobrze, że tak niewiele tego kręcenia było, bo mnie zimny pot już na wstępie zdążył oblać...
Napinacz koła tylnego...
Sam nie wiem gdzie Wujowi wcięło jeden napinacz, ale był tylko lewy - jak się przyglądnąć ramie, to powinny być z dwóch stron. Przez to kupiłem tylko jeden i teraz drugiego mi brak. Nie będzie problemu, bo są w rzeszowskich sklepach motocyklowych tylko muszę się zebrać - a fotografia dla porównania nowego i zuuuuuuużytego...
Koło tylne...
Oj nagimnastykowałem się przy tym kole. Nie dość, że nie mogłem sobie poradzić z ustawieniem napędu prędkościomierza, to ciągle brakowało reki, by coś podać lub przytrzymać. Musiałem unieść cały motocykl, by koło wsunąć, a następnie, krok po kroku nawlekać wszystko na oś - napinacz, tulejka dystansowa, pokrywa bębna hamulcowego ze szczękami, koło samo w sobie i koło zębate, napęd prędkościomierza i już jestem po drugiej stronie...
niedziela, 5 lutego 2012
Początki całości, cd...
Montaż przedniego koła nie nastręczał problemów - pozostawiłem jeszcze niedokręcone śruby przedniego zawieszenia i mam nadzieję, że nie trzeba będzie tego już rozbierać. Koło obraca się dość ciasno, a to za sprawą nowych okładzin - robi tak ze 3-4 swobodne obroty i zatrzymuje się. Jest wyczuwalne tarcie okładzin - są one nowe i mam nadzieję, że ładnie się dopasują i ułożą i nie będą swym tarciem na wstępie wydzielać nadmiernej ilości ciepła. Jednak całość, na nowych łożyskach, nowej osi (stara tak się zapiekła, że musiałem ją uciąć szlifierką) pracuje pięknie. I wygląda tez niczego sobie...
Linka hamulca przedniego...
Już w fazie weryfikacji części, po demontażu motocykla wiedziałem, że ze starych linek to nic nie będzie. Zakupiłem nowe i cześć.
Mając chwilę czasu, nie na tyle długą, by zabierać się za tylne koło, stwierdziłem, że zamontuje przednie - tym bardziej, że przy widelcu robota poszła zgrabnie (no w miarę), więc pójdę za ciosem. By to zrobić najpierw musiałem zamontować linkę hamulca przedniego, a tak naprawdę, na razie bez regulacji osadzić ją w bębnie, gdyż po zabiciu osi, nie będę miał już tam dostępu. Rozwinąłem z węzełków wszystkie linki i zaczynam się im przyglądać, która do czego. Najłatwiej poszło z linką prędkościomierza, ma specyficzne zakończenia. Druga odpadła od hamulca nożnego - jest grubsza niż reszta. Później porównując linkę ssania (miałem jeszcze na starej zamocowany korpus od dźwigienki) i linkę gazu (też elementy rączki) te linki również wyeliminowałem. Zostały linka sprzęgła i linka właśnie przedniego hamulca. Jednak ani ta, ani ta nie pasuje. Przykładam, obracam i nie wiem która, a w dodatku jak ją zamocować w bębnie - ewidentnie czegoś brakuje.
Zabrałem się więc za przetrząsanie części, które zostały i nic. Nic takiego nie znalazłem, lecz jakimś dziwnym trafem spoglądnąłem na inną półkę, nie z "gratami" motocyklowymi, a na niej końcówka linki - dodatkowa część, której brakowało, a którą pewnie jakoś chaotycznie odłożyłem, nie w tym miejscu, co trzeba.
Bez tego drobnego elementu, nie udałoby się tego poprawnie zamontować...
Mając chwilę czasu, nie na tyle długą, by zabierać się za tylne koło, stwierdziłem, że zamontuje przednie - tym bardziej, że przy widelcu robota poszła zgrabnie (no w miarę), więc pójdę za ciosem. By to zrobić najpierw musiałem zamontować linkę hamulca przedniego, a tak naprawdę, na razie bez regulacji osadzić ją w bębnie, gdyż po zabiciu osi, nie będę miał już tam dostępu. Rozwinąłem z węzełków wszystkie linki i zaczynam się im przyglądać, która do czego. Najłatwiej poszło z linką prędkościomierza, ma specyficzne zakończenia. Druga odpadła od hamulca nożnego - jest grubsza niż reszta. Później porównując linkę ssania (miałem jeszcze na starej zamocowany korpus od dźwigienki) i linkę gazu (też elementy rączki) te linki również wyeliminowałem. Zostały linka sprzęgła i linka właśnie przedniego hamulca. Jednak ani ta, ani ta nie pasuje. Przykładam, obracam i nie wiem która, a w dodatku jak ją zamocować w bębnie - ewidentnie czegoś brakuje.
Zabrałem się więc za przetrząsanie części, które zostały i nic. Nic takiego nie znalazłem, lecz jakimś dziwnym trafem spoglądnąłem na inną półkę, nie z "gratami" motocyklowymi, a na niej końcówka linki - dodatkowa część, której brakowało, a którą pewnie jakoś chaotycznie odłożyłem, nie w tym miejscu, co trzeba.
Bez tego drobnego elementu, nie udałoby się tego poprawnie zamontować...
Montaż widelca w główce ramy...
Zamontowałem tę cholerną stopkę centralną i przynajmniej wszystko teraz solidnie stoi i można w spokoju montować, a nie martwić się, że mi się całość przewróci.
Zabrałem się z montaż widelca w główce ramy - wszystkie pojedyncze części opisywałem już wcześniej. Łożyska mają kulki osobno, więc odpowiednia warstwa smaru, nakrętki i podkładki przygotowane, widelec na stołeczku podparty - osadzam kulki i skręcam...
Już "witam się z gąską", ale sztyca lata tak ze 2 mm w górę i w dół - dokręcić już nie mam siły a i solidnego klucza do tego też nie. Wymyśliłem, że dokręcę to ściągaczem do łożysk - pot mi na czoło występuje od tego dokręcania, a tu nic - dalej lata. Odkręcam z powrotem, łapię kulki w locie i sprawdzam, co jest grane - niby wszystko gra, więc od nowa, kulki w smar, sztyca w "kiche" i jazda z tą nakrętką - spinam się do granic, a tu nadal lata. Już mnie nerw ponosi, odkręcam znowu, tym razem, przez ten nerw, kulki latają już swobodnie po podłodze, więc szukam je z nosem przy ziemi, gdzie też się skubane poturlały...
Oglądam, oglądam i dla ciekawości daję nura w woreczek ze starymi kulkami i tym zużytym pierścieniem - dlaczego taki luz był u Wujka? I zdziwienie, są dwa rodzaje kule, jedne mniejsze, takie jak moje, a drugie większe - dlaczego? nie wiem, by zniwelować ten luz? Eeeeeee niemożliwe...
Nakrętka odkręcona, wyjmuję pierścień górny i kulki - zakręcam samą nakrętkę i już znam przyczynę - kończy się gwint na sztycy. Ot przyczyna - dobieram solidną podkładkę - znów smar, kulki, pierścień, podkładka z zagięciem + moja dodatkowa i na to nakrętka - już dokręcając palcami czuję różnicę. Dokręciwszy ściągaczem do łożysk trzyma się jak złoto - obraca zgrabnie, bez luzu, powiedziałbym ciasno, ale jak pięknie płynnie...
Zabrałem się z montaż widelca w główce ramy - wszystkie pojedyncze części opisywałem już wcześniej. Łożyska mają kulki osobno, więc odpowiednia warstwa smaru, nakrętki i podkładki przygotowane, widelec na stołeczku podparty - osadzam kulki i skręcam...
Już "witam się z gąską", ale sztyca lata tak ze 2 mm w górę i w dół - dokręcić już nie mam siły a i solidnego klucza do tego też nie. Wymyśliłem, że dokręcę to ściągaczem do łożysk - pot mi na czoło występuje od tego dokręcania, a tu nic - dalej lata. Odkręcam z powrotem, łapię kulki w locie i sprawdzam, co jest grane - niby wszystko gra, więc od nowa, kulki w smar, sztyca w "kiche" i jazda z tą nakrętką - spinam się do granic, a tu nadal lata. Już mnie nerw ponosi, odkręcam znowu, tym razem, przez ten nerw, kulki latają już swobodnie po podłodze, więc szukam je z nosem przy ziemi, gdzie też się skubane poturlały...
Oglądam, oglądam i dla ciekawości daję nura w woreczek ze starymi kulkami i tym zużytym pierścieniem - dlaczego taki luz był u Wujka? I zdziwienie, są dwa rodzaje kule, jedne mniejsze, takie jak moje, a drugie większe - dlaczego? nie wiem, by zniwelować ten luz? Eeeeeee niemożliwe...
Nakrętka odkręcona, wyjmuję pierścień górny i kulki - zakręcam samą nakrętkę i już znam przyczynę - kończy się gwint na sztycy. Ot przyczyna - dobieram solidną podkładkę - znów smar, kulki, pierścień, podkładka z zagięciem + moja dodatkowa i na to nakrętka - już dokręcając palcami czuję różnicę. Dokręciwszy ściągaczem do łożysk trzyma się jak złoto - obraca zgrabnie, bez luzu, powiedziałbym ciasno, ale jak pięknie płynnie...
Stopka centralna...
Nad stopką centralną ciąży jakieś fatum. Na pierwszy rzut oka była OK, więc ją wypiaskowałem i pomalowałem proszkowo na czarno. Jak ją zamontowałem, to od razu dało się zauważyć, że rama krzywo stoi, więc dawać - prostuję. Eeeeeee nie tak hop - walę 5 kg młotem, a tu nic - odskakuje ów młot i tyle - materiał sprężysty jak diabli. Więc na warsztat, grzanie i gięcie na gorąco. Znów zamontowałem, cholera, krzywe w innej płaszczyźnie, więc już bez traktowania młotem, znów grzanie i na gorąco prostowanie, a przy okazji podrasowali mi otwory mocujące. Z tego wszystkiego farba była już w mniejszości na tej stopce, więc znów do malowania. W malarni chyba jakiś "zawał" - malowali mi ją chyba z miesiąc. Zamontowałem i wrrrrrrr... - no tak ze 3mm mogłaby jedna nóżka być podgięta do przodu, ale nic - już tak zostanie, nie mam do niej siły...
Łożyska układu kierowniczego, cd...
Jak już wcześniej pisałem - wysłałem meile do około 10 firm w Polsce, by pomogły mi dobrać łożyskowanie układu kierowniczego - może gdybym zamawiał ze 3tyś. sztuk to by i pomogły, a tak odezwała się tylko jedna:
Rak and Roll Sp. J.
44-274 Rybnik ul. Zamojskiego 35a
http://www.rakandroll.pl
i przemiły, pomocny człowiek - pan Krzysztof Kafka, który zdobył to, czego potrzebowałem. Kupując wcześniej sam pierścień, teraz przy okazji dokupiłem drugi komplet kulek.
Rak and Roll Sp. J.
44-274 Rybnik ul. Zamojskiego 35a
http://www.rakandroll.pl
i przemiły, pomocny człowiek - pan Krzysztof Kafka, który zdobył to, czego potrzebowałem. Kupując wcześniej sam pierścień, teraz przy okazji dokupiłem drugi komplet kulek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)