niedziela, 5 lutego 2012

Montaż widelca w główce ramy...

Zamontowałem tę cholerną stopkę centralną i przynajmniej wszystko teraz solidnie stoi i można w spokoju montować, a nie martwić się, że mi się całość przewróci.
Zabrałem się z montaż widelca w główce ramy - wszystkie pojedyncze części opisywałem już wcześniej. Łożyska mają kulki osobno, więc odpowiednia warstwa smaru, nakrętki i podkładki przygotowane, widelec na stołeczku podparty - osadzam kulki i skręcam...
Już "witam się z gąską", ale sztyca lata tak ze 2 mm w górę i w dół - dokręcić już nie mam siły a i solidnego klucza do tego też nie. Wymyśliłem, że dokręcę to ściągaczem do łożysk - pot mi na czoło występuje od tego dokręcania, a tu nic - dalej lata. Odkręcam z powrotem, łapię kulki w locie i sprawdzam, co jest grane - niby wszystko gra, więc od nowa, kulki w smar, sztyca w "kiche" i jazda z tą nakrętką - spinam się do granic, a tu nadal lata. Już mnie nerw ponosi, odkręcam znowu, tym razem, przez ten nerw, kulki latają już swobodnie po podłodze, więc szukam je z nosem przy ziemi, gdzie też się skubane poturlały...
Oglądam, oglądam i dla ciekawości daję nura w woreczek ze starymi kulkami i tym zużytym pierścieniem - dlaczego taki luz był u Wujka? I zdziwienie, są dwa rodzaje kule, jedne mniejsze, takie jak moje, a drugie większe - dlaczego? nie wiem, by zniwelować ten luz? Eeeeeee niemożliwe...
Nakrętka odkręcona, wyjmuję pierścień górny i kulki - zakręcam samą nakrętkę i już znam przyczynę - kończy się gwint na sztycy. Ot przyczyna - dobieram solidną podkładkę - znów smar, kulki, pierścień, podkładka z zagięciem + moja dodatkowa i na to nakrętka - już dokręcając palcami czuję różnicę. Dokręciwszy ściągaczem do łożysk trzyma się jak złoto - obraca zgrabnie, bez luzu, powiedziałbym ciasno, ale jak pięknie płynnie...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz