Wszystkiego przewidzieć się nie da - siedzę tak sobie na stołeczku, piję piwko i upajam się widokiem "tej całości" i tak zerkam na motocykl, to na części, które leżą z boku na starym prześcieradle - i nagle bingo - zaczep leży sobie w najlepsze, a tu błotnik dawno zamontowany - heheheheh, zeszło mi ze 30 minut, by delikatnie popuścić śruby i wcisnąć ten zaczep na swoje miejsce - dobrze, że tak niewiele tego kręcenia było, bo mnie zimny pot już na wstępie zdążył oblać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz