Już po wyszkiełkowaniu zastanawia "spaw", prawie jak "paw" na prawej obudowie, przy mocowaniu silnika do ramy. Jak się mu przyjrzeć bliżej, to stwierdzam, że został zrobiony bardzo nie-umiejętnie. Może i taka kiedyś była technika, ale teraz jest nowsza i trzeba to nadspawać, a następnie wyszlifować - tak czy siak, ślad "urazu" zostanie...
Widać też braki - ubytki metalu - których jeśli się nie uzupełni, spowodują "lanie" oleju - uszczelka tego nie uszczelni.
Wyszczerbienia - też będzie trzeba "heftnąć"...
Ehhhhh ta prawa obudowa - uparła się by, wyglądać jak złom. Wszystkie wyżej przedstawione wady są właśnie na niej, a wprawne oko widza już na poniższym zdjęciu zauważy, że coś nie jest tak jak trzeba.
Widać???
A jeszcze ciekawiej się robi, jak przyłoży się do niej prawą osłonę.
Teraz to już super widać, a na drugim zdjęciu włożyłem do środka kawałek niebieskiego papieru ściernego by widok był jeszcze lepszy. Coś musiało się rozlecieć, poluzować? No i kręcąc się wyłupało dziurę - no nie znam uszczelki, co to uszczelni :), czyli spawamy, szlifujemy, walczymy...
Na szczęście (co pokazuje dolne zdjęcie) udało mi się kupić dekiel prawej osłony, który niestety zaginał Wujkowi w szopie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz