sobota, 5 listopada 2011

Obudowa wału...

Obudowy wału zwane "karterami" - szlak, nie chciały się rozdzielić. Jak już zostały rozdzielone i umyte ukazał się ogrom zniszczeń. Bo tak patrząc na pierwotne zdjęcia brudnego silnika to wszystko wygląda ok...


Już po wyszkiełkowaniu zastanawia "spaw", prawie jak "paw" na prawej obudowie, przy mocowaniu silnika do ramy. Jak się mu przyjrzeć bliżej, to stwierdzam, że został zrobiony bardzo nie-umiejętnie. Może i taka kiedyś była technika, ale teraz jest nowsza i trzeba to nadspawać, a następnie wyszlifować - tak czy siak, ślad "urazu" zostanie...



Widać też braki - ubytki metalu - których jeśli się nie uzupełni, spowodują "lanie" oleju - uszczelka tego nie uszczelni.



Wyszczerbienia - też będzie trzeba "heftnąć"...


Ehhhhh ta prawa obudowa - uparła się by, wyglądać jak złom. Wszystkie wyżej przedstawione wady są właśnie na niej, a wprawne oko widza już na poniższym zdjęciu zauważy, że coś nie jest tak jak trzeba.


Widać???


 A jeszcze ciekawiej się robi, jak przyłoży się do niej prawą osłonę.


Teraz to już super widać, a na drugim zdjęciu włożyłem do środka kawałek niebieskiego papieru ściernego by widok był jeszcze lepszy. Coś musiało się rozlecieć, poluzować? No i kręcąc się wyłupało dziurę - no nie znam uszczelki, co to uszczelni :), czyli spawamy, szlifujemy, walczymy...



Na szczęście (co pokazuje dolne zdjęcie) udało mi się kupić dekiel prawej osłony, który niestety zaginał Wujkowi w szopie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz