Nity są do kupienia, pisałem o tym. To samo gumki - kupiłem w Radomiu na zapas, że starczy na kilka motocykli :) Jak widać, jestem na zdjęciach, więc zdradzę, fotografie robił mój Brat - "szkodnik" jeden, bo jak go inaczej nazwać, że kiedy nie przyjdzie, to robota się nie pali, wręcz leci z rąk, nie posuwa się do przodu, ale... ale to jest w tym równie przyjemne. No przy nitowaniu jest niezastąpiony...
wtorek, 25 grudnia 2012
Boczki...
Boczki pomalowane dawno - ot, leżały i czekały na lepsze czasy, zawinięte w folię. Blaszki (emblematy) też czekały w pudełeczku, by je oczyścić - myślicie polerować? Nie. Właśnie tego nie chcę. Nie chcę, by się błyszczały jak chromy w Harley'u - chcę, by ten motocykl i tak już z nowym lakierem, wyglądał na stary, nie zaś na nowy. A kto lubi pobrudzić ręce, taka robota będzie go cieszyć - ...
Nity są do kupienia, pisałem o tym. To samo gumki - kupiłem w Radomiu na zapas, że starczy na kilka motocykli :) Jak widać, jestem na zdjęciach, więc zdradzę, fotografie robił mój Brat - "szkodnik" jeden, bo jak go inaczej nazwać, że kiedy nie przyjdzie, to robota się nie pali, wręcz leci z rąk, nie posuwa się do przodu, ale... ale to jest w tym równie przyjemne. No przy nitowaniu jest niezastąpiony...
Nity są do kupienia, pisałem o tym. To samo gumki - kupiłem w Radomiu na zapas, że starczy na kilka motocykli :) Jak widać, jestem na zdjęciach, więc zdradzę, fotografie robił mój Brat - "szkodnik" jeden, bo jak go inaczej nazwać, że kiedy nie przyjdzie, to robota się nie pali, wręcz leci z rąk, nie posuwa się do przodu, ale... ale to jest w tym równie przyjemne. No przy nitowaniu jest niezastąpiony...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz