niedziela, 16 grudnia 2012

Serce w domu...

Dość i basta. Nerwy mnie poniosły i zabrałem serce do domu. Prawie 1,5 roku w remoncie i właściwie muszę się za to wziąć sam. Ku przestrodze, jak skończę z Tym, co to robił, podam tu jego dane, by uprzedzić innych, że robota to dobra NIE JEST. A tak na razie, już na moim warsztatowym stole, "serce Gazell" w czterech odsłonach...





Wydaje się być piękny, nieprawdaż? - jednak tak nie jest, jest tylko czysty...

4 komentarze:

  1. Wow!!?? Komentarze sypią się na bieżąco, ledwo nadążam pisać - widzę, że blogg żyje :)
    Uno momento, czyli zaraz, zaraz i wszystko będzie jasne :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. ładnie wyczyszczony mój może nie wygląda tak dobrze bo nie był wypiaskowany ale jest na dotarciu na oryginalnych częściach pozostało go tylko dobrze wyregulować... a co z pańskim jest nie tak? pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że ostatni post wiele wyjaśnia - czepiam się? może, ale ma być nie perfekcyjnie, ale normalnie - więc jak coś daję do zrobienia i jeszcze mam za to zapłacić - chcę dobrze - szanujmy się, ludzie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń