wtorek, 25 grudnia 2012

Się nie pali...

Przecież renowacja takiego "truchła", czy "złomu"* (jak kto woli, skreślić), to nie łapanie komarów. Trwa to już półtora roku i "się nie spieszy". Tym bardziej, jak to napisałem we wcześniejszym poście, kiedy przyjdzie mój Brat, to zupełnie jakby czas się zatrzymywał - jak to miało miejsce w ostatni weekend. Pijemy wtedy colę, fotografujemy, i znów pijemy colę i odkręcamy kombinerkami, odkręconą lampę błyskową od aparatu, i znów pijemy colę, śmiechu, co nie miara, testujemy mój "mikołajowy" prezent, tak stary jak ten motocykl - aparat Fed 3, a robota leży... ale to są te niezapomniane chwile i o to w tym chodzi.












... i jeszcze Brat mi później mówi, że zdjęcia z Fed'a nieostre wyszły, bo chyba tym "ruskim sprzętem" robić zdjęć nie umiemy :( a ja myślę, że to ta cola była, co strasznie organizm wyniszcza... :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz